Polish Printmaking

27.11.2008

PAMIĘĆ PRZYSZŁOŚCI

„Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że człowiek jest istotą, której potrzebne jest to, co jest niepotrzebne. Sztuka jest nigdy nie kończącą się i niemożliwą próbą opisania fenomenu świata. I jakkolwiek by nie była wywrotowa, okrutna, negatywna - niosąc ze sobą pewien bagaż estetyczny, wprowadza stan rozedrgania, pobudza naszą wrażliwość. To tyle. Jak długo nie rozumieją tego decydenci i nauczycielki w szkołach, będziemy utopijnie wierzyli, że sztuka ma nas kształcić, czynić lepszymi. Ale czego tak naprawdę nauczyła nas proza Brunona Szulza, filmy Felliniego, symfonie Beethovena czy twarz Mony Lizy? Sztuka zaangażowana - w najpłytszym, politycznym sensie - staje na poziomie ideologicznego śmiecia i jej żywot traci blask tak szybko jak pierwsze strony gazet.” Mariusz Treliński, reżyser.

Grafika, podobnie jak inne dziedziny aktywności ludzkiej od lat poddawana jest nieuchronnemu wpływowi dygitalizacji opisującej również, jak należy się spodziewać, uniwersalny model cywilizacji jutra. Jakie formy przybierze wymiana informacji? Za pośrednictwem jakich urządzeń generowane będą obrazy i w jaki sposób będziemy je rejestrować w naszej świadomości - a może tylko w podświadomości - trudno przewidzieć. Kto wie, czy nie zawładnie nami bez reszty brudny filtr mediów? Czy nie sprowadzi sensu istnienia do konsumowania wysokoprzetworzonych produktów?

Poszerzająca stale swoją obecność i wpływy we współczesnej grafice klasycznej technologia cyfrowa stanowi zapowiedż jutra. Jej powab polega na uwolnieniu artysty od ograniczeń technologicznych, technicznych i logistycznych w porównaniu do klasycznych technik druku artystycznego. Dotyczy to zarówno fazy tworzenia matrycy jak i procesu drukowania.

Ale czy w ślad za cyfrową technologią druku wyposażoną w genialne, nieporównanie doskonałe procedury wykonawcze podążyły realizacje odpowiadające jej potencjalnym możliwościom? Na ile obecna generacja „ctrl+c, ctrl+v” gotowa będzie w perspektywie dwudziestu lat do spójnego, opartego na odnowionej definicji oryginalności opisania świata.

Rzeczywistość na niby formowana ze strzępków innej wirtualnej rzeczywistości pozbawiona rudymentów zapewniających poczucie ładu poznawczego zaczyna dominować nad porządkiem realnym.

Klasyczna grafika rozumiana jako skodyfikowana oparta na kanonie etycznym dyscyplina sztuk wizualnych już dzisiaj przeżywa głęboki kryzys braku zainteresowania. Spotyka się z niechęcią mediów, co paradoksalnie stanowi skutek i jednocześnie przyczynę takiego stanu rzeczy.

Grafika dla sztuk wizualnych jest tym, czym poezja dla literatury. Z jednej strony elitarna, wymagająca zarówno od artysty i widza szczególnego uwrażliwienia i merytorycznych przygotowań, z drugiej egalitarna, bo w porównaniu z innymi oryginalnymi dziełami sztuki - łatwo dostępna. W pozornej słabości grafiki tkwi jej największa moc i perspektywa przetrwania. Jako dyscyplina zdefiniowana, wspierająca się na fundamencie etycznym wymagającym przestrzegania ścisłych procedur stanowi wartość samą w sobie.

Wobec narastającego chaosu ikonosfery, wobec fałszywych wyborów estetycznych grafika z całym arsenałem instytucjonalnym i ludzkim stanowić może alternatywę dla oferty łatwego i gładkiego przeżywania świata.

Dominuje wciąż bardzo naiwny sposób rozumienia sztuki. Z jednej strony pokutuje totalitarna koncepcja inżynierii dusz. Z drugiej zaś pozytywistyczne przekonanie, że sztuka powinna umacniać i budzić w nas lepszego człowieka.

Mam nadzieję, iż za dwadzieścia lat prawdziwa sztuka absolutnie niczemu nie będzie służyć i na tym właśnie polegał będzie jej sens.

prof. Paweł Frąckiewicz
  • 27.11.2008